Strony

sobota, 3 marca 2012

Rozdział 2

(Rok później)
W białym i sterylnie czystym pokój stoi tylko jeden mebel - mało przytulne łóżko. Dziewczyna, która na nim leży rzuca się niespokojnie we śnie. Bezwolnie zaciska dłonie, a pod powiekami widać gwałtowne i szybkie ruchy gałek ocznych.
Znów jest w domu. Wchodzi drżącym krokiem do domu i idzie tropem małych krwawych śladów, aż do salonu. W ramionach tuli małe szczenie. Otwiera drzwi i czuje jak pieskiem wstrząsają co raz większe dreszcze. Jej spojrzenie omiata pokój i dopiero po chwili dociera do niej co widzi. Na podłodze we krwi leży Sasza, a raczej to co po niej zostało. Gdyż wnętrzności suczki porozrzucane są po całym pokoju, jakby coś rozerwało ją od środka. Dziewczyną targa okropny spazm, ale powstrzymuje podchodzące do gardła wymioty, upuszczając przy tym szczeniaka.
-Maamoo! Taatoo! Ktokolwieek?- krzyczy łamiącym się głosem i szybkim, pełnym desperacji biegiem przeszukuje kolejne pokoje swojego domu. Jednak na próżno. Budynek jest opuszczony. Po jego mieszkańcach ani śladu. W kuchni na stole stoi świeżo zaparzona kawa i niedokończona kanapka. W pokoju starszego brata znajduje włączony komputer, a w nim otwarty komunikator internetowy. Prowadzona w nim rozmowa jest nie dokończona. Ostatni wpis zrobiony przez brata jest sprzed 15 minut. Nagle słyszy jakieś kroki na korytarzu. Zamiera. Ma sprzeczne uczucia, które walczą ze sobą. Z jednej strony nadzieja, że to ktoś z domowników. Z drugiej niedorzeczne ukłucie nie do końca przecież irracjonalnego strachu, że to ktoś inny. Ktoś zły... Nie może się zdecydować co robić. Nagle dom napełnia przeraźliwy pisk. To sprawia, że łapie 10 kg ciężarek brata i szybkim lecz ostrożnym krokiem w stronę pisków. Dociera do korytarza i widzi szczenię kulące się w kącie przy drzwiach. Malec dalej wydaje przerażone dźwięki. Dziewczyna pochyla się ku niemu i uspokajająco mówi, żeby się nie bał. Wtem słyszy szelest za sobą, robi szybki obrót i jej wzrok napotyka inne oczy. Są one zarówno puste, jak i pełne. Puste bo nie przejawiają żadnych pozytywnych emocji, natomiast pełne są nienawiści i pragnienia zadawania bólu. Ich właściciel, a raczej właścicielka uśmiecha się złowrogo i szepcze:
-Niezliczona ilość najjaśniejszych barw, ogromna siła i wszechświat gówno wart, zapraszamy na chaos twoich spraw...
Dziewczyna siada z krzykiem na łóżku. Cała się trzęsie. Z trudem łapie powietrze. Na korytarzu słychać przybliżające się kroki. Szczęk przekręcanego klucza w drzwiach. Rosły pielęgniarz podchodzi do dziewczyny. Przygląda jej się uważnie i delikatnie głaszcze ją po włosach. Dziewczyna patrzy na niego w taki sposób, że pielęgniarz czuje dreszcz strachu. Ma najbardziej dziwne oczy jakie w życiu widział. Oczy, które przeszywają Cię na wylot, jakby widziały każdą twoją złą myśl. Powoli pod wpływem jego lekkiego jak motyl dotyku uspokaja się.
-Znów miałaś ten koszmar, prawda?- pyta. Choć wie, że ta młoda i niebrzydka pacjentka mu nie odpowie. Odkąd ją tu przywieźli nie odezwała się do nikogo ani słowem. Ale mimo to liczy, że dzięki cierpliwości i życzliwości uda mu się zdobyć jej zaufanie i wtedy może odezwie się. Pielęgniarz wie, że nie ma ona żadnej fizycznej wady narzędzia mowy uniemożliwiającej jej mówić. Czasem bowiem słyszy jak przez sen nuci ona jedną  piosenkę. A po za tym często podczas koszmarów krzyczy, wołając rodziców lub inne osoby.
Dziewczyna znów spogląda na niego i kiwa potakująco głową. Ten gest to już jego osobisty sukces, bowiem na pytania innych nie reaguje wcale i patrzy w przestrzeń.
-Jeśli chcesz mogę podać Ci środek uspokajający?- wie, że odmówi.- Wtedy będziesz mogła się wyspać...
Tak jak zwykle dziewczyna kiwa przecząco głową. Jak większość pacjentów nie lubi brać leków. Z korytarza dobiega kolejny krzyk. Pielęgniarz ostatni raz głaszcze dziewczynę po głowie i wstaje. Przed wyjściem jeszcze raz spogląda na pacjentkę. Ta intensywnie wpatruje się w niego. Nagle do głowy przychodzi mu dziwna myśl, że jej oczy są zarówno puste, jak i pełne...