Strony

poniedziałek, 2 marca 2015

Rozdział 7

Po tym jak usłyszał wołanie zbliżającego się Marka i odpowiedź Seby, Bunia czuł, że jego ciało i umysł powoli się uspokajają. Serce nadal kołatało mu szybciej niż zwykle, ale rozluźnił nieco uchwyt wokół trzymanego pacjenta. Przez ciało Rzepy co chwilę przechodziły dreszcze, jakby miał on wysoką temperaturę.
- Bunia? - szepnął niepewnie Seba i spojrzał na niego. - Co tu się u licha stało?
- Kurde Seba, jaaa... - za jąkał się i zamarł, gdy za plecami kolegi pacjentka poruszyła głowa i skierowała wzrok ku niemu. To jak wpatrywała się w niego. Nie, nie wpatrywała, ale przewiercała go oczyma, sprawiło, że poczuł jak strach znów go obezwładnia. Ślina staje mu w gardle. Serce znów przyspiesza. Krople potu spływają po karku. Nagle czuje, jak w klatce piersiowej rodzi się paraliżujący ból. W tym momencie zauważa, że na obojętnej zazwyczaj twarzy pacjentki pojawia się, na ułamek sekundy, wilczy uśmiech. Potem świat zaczyna rozmywać mu się przed oczami, a przed utratą przytomności jeszcze słyszy głos Sebastiana:
- Bunia? Wszystko w porządku?