Strony

czwartek, 17 stycznia 2013

Rozdział 3

Doktor Adam Szczypior w swojej karierze lekarskiej spotkał wiele dziwnych przypadków, ale od roku jego myśli leciały i kłębiły się wokół dziwnej dziewczyny, która w tej chwili siedzi w fotelu przed nim. Trzech leśniczych znalazło ją zeszłej jesieni przemarznięta i niemą w lasach Tucholskich, tulącą w do piersi małe ledwo żywe szczenię. Gdy próbowali wyjąć martwe zwierzątko z jej ramion, wpadła w szał. Znokautowała jednego, drugiego strasznie pogryzła i podrapała. Trzeci ogłuszył ją jakąś gałęzią. Trafiła do szpitala. Mimo licznych prób identyfikacji nie udało się ustalić kim jest. Ustalono, że dziewczyna ma ostry przypadek traumy. Później trafiła do tego zakładu psychiatrycznego. Nadano jej imię Zuza, na które jednak nie reaguje. Wydaje się totalnie oderwana od rzeczywistości. Od roku zazwyczaj siedzi lub leży, wpatrując się w człowieka tymi przerażającymi oczami. Jeśli pociągnie się ją za rękę wstaje i prowadzona idzie za prowadzącą ja osobą. Sama je i chodzi do toalety. Choć na początku były problemy z jedzeniem, trzeba było podawać jej pokarm przez kroplówkę. Wszelkie jednak próby nawiązania choćby nici kontaktu interpersonalnego zawiodły. Choć pielęgniarz Sebastian twierdzi inaczej. Adam myśli, iż ten pielęgniarz po prostu wmawia sobie, że udało mu się to, co nie udało lekarzom, chcąc podwyższyć swoją samoocenę. Dziewczyna, jak większość z pacjentów, nocami ożywa. Choć to zły dobór słów na temat tego co się z nią dzieje. Miewa bowiem prawdopodobnie straszliwe koszmary, podczas których rzuca się po łóżku, a bywało że i po ścianach, czy nawet jak to kamera zarejestrowała po suficie. Dzięki koszmarom okazało się, że ma bardzo melodyjny głos oraz że jej krzyk przyprawia o ciarki. Gdy budzi się jej oczy są jeszcze bardziej przerażające niż zwykle.
- Jak się dziś czujesz Zuzo?- mówi, choć wie, ze nie ma co liczyć na odpowiedź. Jak zwykle czeka go monolog. - Piękny mamy dziś dzień. Grupa z twojego skrzydła idzie dziś na spacer po parku. Może chciałabyś dołączyć? - Wydaje się, że żadne słowa nie docierają do niej przez mur, którym się ogrodziła od świata rzeczywistego. -  Myślę, że świeże powietrze i ruch dobrze Ci zrobią. - dalej nic, dziewczyna wpatruje się w okno. - Ale jak nie chcesz to nie... - po chwili namyślenia dr Adam dodaje - Co prawda pielęgniarz Sebastian specjalnie wziął sobie dziś dodatkowy dyżur, aby Tobie towarzyszyć... - ku jego zaskoczeniu dziewczyna odrywa wzrok od widoku za szkłem i nawiązuje kontakt wzrokowy z lekarzem. Jej spojrzenie jest tak intensywne, że dr Adam ucieka od niego i wpatruje się w swoje dłonie. - Dobrze pójdziesz na spacer - szepcze łamiącym się głosem. Podnosi wzrok, ale dziewczyna siedzi tak jak na początku z oczami utkwionymi w pejzażu za oknem. Lekarz czuje jak pot spływa mu po szyi, jak głośno  bije jego serce. Ma trudności z złapaniem oddechu, jakby po wyczerpującym wysiłku. Potrzebuje chwili, aby dojść do siebie.
- Co się ze mną dzieje? - myśli. - Czemu ona na mnie tak działa?
Adam z trudem podnosi słuchawkę i wybiera numer sekretarki:
- Pani Mario powiedz Ludkowi, że może zabrać już Zuzę. Jak wyjdą proszę przyjść do mnie - mówi głośno przełykając ślinę i odkłada słuchawkę nie czekając na odpowiedź.
Po chwili do pokoju wchodzi siwowłosy pielęgniarz o twardym wzroku i lekko znudzonej minie. Podchodzi do pacjentki i lekko łapie za rękę na co ta wstaje jak wytresowane zwierzątko. Gdy są już przy drzwiach dr Adam mówi:
- Ludku dziś nasza Zuza pójdzie z resztą pacjentów ze skrzydła B na spacer po parku. Proszę przygotować ją do wyjścia.
- Jasne szefie - odpowiada pielęgniarz. Jego mina przestaje być znudzona. Przez chwilę wpatruje się w doktora i próbuje coś wyczytać z jego oczu. Lekarz ucieka wzrokiem. Ludek zabiera dziewczynę i wychodzi. Ponad piętnaście lat pracy z tymi psychicznymi spowodowało, że potrafi odczytać uczucia człowieka z jednego spojrzenia. To co zobaczył u doktora było dla niego ciekawe. Lekarz wstydził się, ale też bał się.
Chwilę potem w drzwiach gabinetu dr Szczypiora stoi jego sekretarka, trzydziestosześcioletnia lekko przy kości brunetka. Adam jest tak zamyślony, że nawet nie zauważa jej wejścia. Zastanawia się nad tym co stało się przed chwilą.
- Doktorze? - rzuca pani Maria, na co dr Adam aż podskakuje na krześle - wszystko dobrze? jest Pan strasznie blady...
- Nic mi nie jest. Zamyśliłem się. - odpowiada. - Proszę zadzwonić po Sebastiana, że ma jak najszybciej przyjechać. Zabierze Zuzę na spacer...
- Zuzę?
- Tak. To wszystko. Może pani odejść - ton lekarza jest chłodny.
- Tak doktorze. - odpowiada Maria zdziwiona oficjalnością i chłodem. Zna się z doktorem już pięć lat i tylko na początku tak wyglądała ich współpraca, gdy się jeszcze nie znali. Czuje się trochę urażona, ale wychodzi z gabinetu załatwić wszystko co jej nakazano.
Adam po wyjściu sekretarki wstaje i podchodzi do okna w które tak wpatrywała się pacjentka. Przez szybę widać drzewa pokryte kolorowymi liśćmi. Złoto- czerwone barwy jesieni podkreślane są jeszcze bardziej przez promienie słoneczne i błękit nieba. Doktor z zachwytem wpatruje się w ten widok, który zaciera w pamięci całe  wcześniejsze zdarzenie. Dopiero w nocy przypomni sobie budząc się z koszmarnego snu, w którym w ciemności uciekał przed wzrokiem pustych, a zarazem pełnych oczu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz